wtorek, 1 marca 2011

"śmierć"

Pare dni temi powiedziałam matce, że jeżeli kiedys zobaczy mnie w trumnie to niech bedzie świadoma tego, że to bedzie tylko i wyłącznie jej wina. Okrutne? Może i tak, ale nie dla alkoholików ani rodzin z nim żyjących. Bo prawda jest taka, że to ona przez wszystkie te lata funduje mi stresy i nerwy.

Tak szczerze mówiąc to do piątego roku życia to niewiele pamiętam. Ale z tego co kiedyś opowiadała mi babcia to cieszę się, że nic nie pamiętam. Bo to nie było nic miłego. Z biegiem lat stałam się tylko dodatkowo obrońcą taty podczas awantur, bo chociaż nie wiem dlaczego to dziwnie wyjatkowo matka troszke miękła jak stałam obok. Ale teraz już nie jestem tą małą dziewczynką, która chyba jeszcze wtedy nie zdawała sobie sprawy z tego co się w domu dzieje. Przykro o tym mówić. Zresztą praktycznie nikt z moich znajomych nie wie jaką mam sytuacje w domu. Bo i nie ma czym się chwalić. Jest mi tylko wstyd kiedy mam gości a matka kolejny już dzień jest pijana w domu.  
Głównym efektem alkoholizmu matki jest moja nieufność. Jeśli nie możesz zaufać własnej matce, komu możesz zaufać? Zaufanie jest jak słaba istotka, która w trudnych warunkach zwykle pierwsza umiera.
Czasami to juz odechciewa się tego życia. Codzień tylko myśli się czy dziś będzie wyjątkowy dzień kiedy matka będzie trzeźwa. Kiedyś jeszcze myslałam, że jest sporo tych dni, ale szybko się zorientowałam, że to tylko moje pobożne marzenia. Teraz każdy dzień wygląda tak samo. Niestety. Dlatego właśnie czasami dopadają mnie takie szare myśli.
Ale z drugiej strony chciałabym żeby znów poszła na leczenie. Może by się udało. Nawet sama ją usiłuję wysłać tylko nie wiem jak można to zrobić żeby było skutecznie. Już nawet stwierdziłam że razem z nią bym tam chodziła. Wiem że rodziny też są współuzależnione i wierzcie mi że sama po sobie już widzęże przydałaby i się jakaś terapia bo za szybko wpadam w nerwy i czasami nie potrafię nad tym zapanować. Tylko boję się że ta terapia niewiele mi pomoże.
Czy coś takiego może być w ogóle skuteczne? Przecież to są nasze odczucia i nasze emocje więc jak za pomocą jakiejś tam terapii można nad tym zapanować? A może ktoś z was już tam był?
Czekam na moment kiedy wkońcu będę mogła się wyprowadzić z domu. To chyba będzie najlepszy okres w moim życiu. Ale z drugiej strony zostawię w nim mamę więc już chyba do końca życia będę się zamartwiała czy jest cała i zdrowa.
Powiem wam że świetna perspektywa na życie mi się zapowiada :( chyba już taki mój los!
I jak go zmienić?


7 komentarzy:

  1. Mam wrażenie jakbyś opisywała moje życie. Prawie wszystko się zgadza tylko u mnie pije tata. Leczenie może przedłożyć tylko życie alkoholika, ale to co było nie zmieni i nie wymaże. Żyje nadzieją, ze znajdę mężczyznę, który całe dotychczasowe życie mi wynagrodzi i nie będzie pił. Pozdrawiam jakbyś potrzebowała pogadać to pisz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dbaj o siebie dziewczyno miła i nie pozwól, żeby robiono Ci krzywdę, bo nikt nie ma do tego prawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spróbuj pójśc na terapię sama, bez mamy. Może jej nie pomożesz, ale sobie musisz.
    Mam znajomą, która u mnie w mieście działa w organizacji pozarządowej zajmującej się tym problemem. Mogłabym zapytac do kogo się zwrócic o pomoc.
    Jeśli chcesz napisz do mnie na makneta[małpa]gmail.com, to postaram się przez nią dowiedziec jak najwięcej.
    pozdrawiam
    Makneta

    OdpowiedzUsuń
  4. Łatwo powiedzieć. Ja też bym się już dawno wyprowadziła, tylko matka powiedziała że jak ją zostawię to się powiesi. I co? dbać o siebie i odejść?

    OdpowiedzUsuń
  5. są portale i forum DDA,ludzie tam rozmawiają na temat alkocholizmu rodzićów ,jest terapeuta i kontakt/wpisz w gogle: DDA/
    My z mężem jesteśmy Dorosłymi Dziećmi Alkocholików,zmagamy się z problemami,żle znosimy zmiany...i podpieramy się nawzajem,wyciągamy z dołów pesymizmu,rozmowa pomaga.
    Pozdrawiam ciepło,trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Asia - ESPRIT pisze...

    Łatwo powiedzieć. Ja też bym się już dawno wyprowadziła, tylko matka powiedziała że jak ją zostawię to się powiesi. I co? dbać o siebie i odejść?

    Przepraszam Cię Asiu, ale powiem to co myślę: chce się wieszać, niech się wiesza a nie stosuje szantaż emocjonalny.
    Trzeba pomóc człowiekowi, ale nic na siłę się nie da zrobić.
    Każdy z nas żyje na własny rachunek i własną odpowiedzialność i wkurza mnie to, że ktoś nie robi nic w tym kierunku, żeby wyjść z nałogu a od swoich bliskich oczekuje, wręcz wymaga nadludzkiego poświęcenia.

    Tak to oceniam, a już swoje lata mam i osobiste doświadczenia sprawiły, że jestem dosyć ostra w tych kwestiach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tez chyba na ciebie nakrzycze troche,bo moze taki kopniak w dupsko zmotywuje cie troche do dzialania.Po pierwsze olej matke.Ona pije bo z tym jej dobrze,bo tak chce ,bo wy dbajac o nia i ukrywajac przed swiatem ze jest alkoholiczka,stwarzacie jej idealne warunki do picia.Zebys nawet stanela na rzesach to dopolki twoja matka nie dotknie dna i sama nie zrozumie ze ma problem,to nic tego nie zmieni;jesli pojdzie nawet na leczenie,bo ja uprosicie,zmusicie czy tez zaszantazujecie-nic to nie da.wroci do nalogu.ona jest dorosla i zostaw jej zycie jej;jak je jeszcze bardziej spieprzy to jej sprawa nie twoja.Niestety musisz byc egoistka,bo tylko tak mozesz pomoc sobie i jednoczesnie swojej matce.przede wszystkim rusz tylek i skontaktuj sie z najblizsza grupa wsparcia AA.Oni cie pokieruja gdzie trzeba i gdzie uzyskasz pomoc dla rodzin alkoholikow.oczywiscie fora czy inne formy pomocy w sieci sa dobre ale nie ma to jak kontak z zywym czlowiekiem ktory przechodzi lub przeszedl podobne pieklo jak ty.i jeszcze jedno,przestan sie wstydzic;rodzicow sie sobie nie wybiera;ma sie ich takich jakich sie ma.ty nie robisz nic zlego i to nie twoja wina ze matka pije;trzymaj sie kochana i niedaj sie;dbaj przede wszystkim o siebie

    OdpowiedzUsuń