środa, 13 kwietnia 2011

List

Witaj
Chcę powiedzieć ci coś ,czego nigdy nie miałam odwagi powiedzieć. Chcę Ci wyjaśnic dlaczego nasze relację są bardzo płytkie. Na pewno zaskoczę cie bardzo ale ograniczyłam nasz kontakt do minimum , ponieważ strasznie się ciebie boje. Boję się wyśmiania, wyzwisk z twoich ust, poniżania mnie, odbierania mi mojej wartości. W twojej obecności odczuwam paraliżujący lęk i czuję się małą dziewczynką, z którą można zrobić wszystko. Najbezpieczniej będzie dla mnie jak napisze o swoich uczuciach na blogu. Nie pozwalałaś mi czuć to co naprawdę odczuwałam, widziałam i słyszałam. Mydliłaś mi oczy i narzucałaś mi to co mam odczuwać wg, ciebie. Nie potrafiłam się bronić ponieważ nie mogłam wyrazić tego co czuję. Rzucałaś się na mnie za każdym razem kiedy miałaś problem sama ze sobą. Zrobiłaś ze mnie ofiarę i wszystkie swoje niezaspokojone potrzeby z dzieciństwa zaspokajałaś mną. Obwiniałaś mnie za wszystko co tobie stawało na drodze. Czułam się jak strzęp papieru na wietrze. Przez te twoje manipulacje nie wiedziałam ,ze mam prawo się Bronic, ,ze mam prawo czuć to co czuję ,ze mam prawo być sobą i mam prawo wyrażać swoje zdanie. Ty mnie blokowałaś. Twoje nie zaspokojone potrzeby z dzieciństwa ja miałam tobie zaspokajać. Koniec, mówię koniec. Teraz wiem gdzie leżą granice prawdy. Już nie pozwolę Tobie na obarczanie mnie twoimi problemami. Jesteś odpowiedzialna sama za siebie i za to, że mnie niszczyłaś i wpoiłaś mnie chore zasady pijackiej rodziny. Już nie będę akceptować tego dłużej i nie chce odgrywać żadnych ról. Chcę być sobą! Tylko sobą! I nie interesuje mnie twój wstyd przed okazywaniem uczuć, ja będę je okazywać . Nie będę brała odpowiedzialności za twoje złe samopoczucie. Ty jesteś dorosła i powinnaś wiedzieć jak zadbać o siebie. Ja jestem dorosła i musiałam się nauczyć jak dbać o siebie i swoje potrzeby i co to znaczy mieć potrzeby. Nie nauczyłaś mnie tego, ponieważ to ja do tej pory musiałam brać na siebie odpowiedzialność za twoje samopoczucie, problemy. Miałam tego dość ale bałam się Tobie tego powiedzieć, bałam się ,że jak to powiem to będę mieszkała na ulicy,ponieważ wiele razy tym mnie straszyłaś. Starałam się być niewidzialna a zarazem pomocna. Nic nie wymagałam bo wiedziałam ,ze i tak nie dostane tego czego pragnę. A pragnęłam tylko miłości, dobrego słowa i spokoju. Nigdy tego od ciebie nie otrzymalam i już nigdy nie otrzymam. To mnie strasznie boli. Czuję ogromny smutek, żal. Urodziłaś mnie po to, by wypełnić dziurę w swoim dzieciństwie,bym zaspokajała twoje potrzeby. Wyssałaś ze mnie wszystko, cały sens zycia i jeszcze ci było mało. Teraz już KONIEC!Nie chce i nie będę zaspokajała i dźwigała na ramionach twojego zniszczonego zycia. Już sama siegam nosem do ziemi. Tak bardzo mnie zniszczylas emocjonalnie, fizycznie. Byłam jak szklany dom ,bez klamek , gdzie każdy może zajrzec, wejsc i załatwić swoje potrzeby i wyjsc-a szczególnie Ty. Moje doświadczenie z dzieciństwa pokazuja mi ,ze nie mam za co ci być wdzieczna. Porzucilas mnie emocjonalnie i fizycznie w wieku 6lat. Wychowywala mnie ojca matka. Choć było mi tam lepiej.
Twój brat pili do upadłego ,a babka siedziała i obwiniała cały swiat za ten stan. Ja czulam się odpowiedzialna za cierpienie babki. Ty w tym czasie swietnie się bawilas w swoim domu. Nigdy nie zapytalas się co czuję. Nigdy nie zapytalas czy mam co jesc. Odcięłaś się ode mnie.Jakbys w ogole nie miala córki. Zreszta kiedys mi sama powiedziałaś w przypływie swojej złosci ,ze ja nie jestem twoja córka i jeszcze dałaś mi kopa.Czułam ogromny smutek,ból, płakałam.. Żałowałam wtedy ,ze nie jestem w domu dziecka. Twój brat(mój wujek) mowil mi, ze (po co waszej matce dzieci ,jak ona się nimi nie interesuje- miałam jakieś 9lat) . Nie interesowałaś się mną nigdy. . Czułam się smutna , odrzucona, obca,zawstydzona,niepotrzebna. I dopiero poznałam w twoim domu ,co to znaczy piekło na ziemi. Babka miala racje ,ze będzie jeszcze gorzej-nie rozumiałam tego. Najlepiej by mi było w domu dziecka. w ogole przejelam wiele obowiązków, które należały do ciebie.Ja już nie istniałam,nie mialam czasu na szkołe , nie mialam potrzeb,nie mialam swojego zycia, do momentu śmierci Babci. Od śmierci Babci to już nie było piekło , to była czarna dziura. To było cos czego nie potrafie nazwac ,nie ma na to słowa –ja to tylko potrafie odczuć. Robiłas wszystko bym umarła , naprawdę umarła. . Życie w twojej alkoholowej rodzinie nauczyło mnie walki i prztrwania i jestem z tego dumna ,że się nie poddałam, że nie zostałam twoja ofiarą. Teraz mam ogromna i nieodparta chęć walki, WALKI o moje prawdziwe Ja. Nie poddam się nigdy ,choć wiem jaka to trudna droga ………..
PS. Za pewnie zwróciłaś uwage(a może i nie,nie wazne ale chcę to wyrazić)) ,ze w tym liscie do ciebie ,nie zwróciłam się ani razu „mamo” bo w moim odczuciu nie jestes dla mnie żadna matką, nigdy nie miałam matki. Czułam się jak sierota , pomimo ,ze mialam „ rodzine” . Rodzina , która była jak wiezienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz