środa, 2 marca 2011

Misz masz

Dokładnie jak w tytule. Nie umiem się ogarnąć. Myślałam, że wiem czego chcę od życia. I nagle okazuję się, że nie. Szlag by to wszystko trafił. I jestem zła na siebie na wszystko na Pana Boga.
Bo się staram próbuję. Naprawdę chcę żeby wszystko się poukładało. Chcę poukładać wszystko. Tylko że ja tak jakoś to robię że zaraz wszystko spieprzę.
Nie mam komu zaufać. A jak już zaufam to wszyscy odchodzą babcia, dziadek.... Na rodziców nigdy nie mogłam liczyć-wiadomo. A ja wciąż próbuję. Wciąż z  uporem maniak wierzę, że walka z wiatrakami się opłaci, że ona się zmieni jak za dotknięcie czarodziejskiej różdżki, że wreszcie zrozumie. Czy to grzech, że chcę być  kochana przez rodziców? Że che poczuć na włąsnej skórze smak rodzicielskiej miłości? Najwyraźniej
Tak wiem mam przyjaciół, oho nawet mogę powiedzieć, że w liczbie mnogiej, tak. Wiem powinnam się cieszyć bo niektórzy nawet tego nie mają. Ale ja mam to gdzieś bo ile bym dałaby zamiast tylu życzliwych uśmiechów, które dają mi dobrzy obcy ludzie otrzymać jeden życzliwy uśmiech matki. Próżna to nadzieja. I ja to wiem, ale to boli. Nie mogę się uporać z tymi uczuciami. I wciąż przepełniona buntem na ten fakt pytam życia: czemu dostaje tyle ciepła od ludzi którzy bądź co bądź są mi zupełni obcy, a ze strony tak zwanych "najbliższych" nic tylko same negatywne sygnały.
Powinnam się pogodzić z faktem że mojej matki nie zmienię
DObra starczy tego teraz zaległości torebka na kanwie Ona_i_Ja


 Świnki się krzyżykują..



Dziś także zmusiłam się do upieczenia ciasta "gotowca" Kopiec kreta


Może dziełem to to nie jest ale lepszy rydz niż nic






____________________________________________________________________________________

Odp na komentarze:
Ania-Też się z tym zgadzam że leczenie może przedłużyć ale też nie musi życie alkoholika. Przeszłość zostaje i choć byśmy bardzo chcieli zapomnieć zawsze w którymś momencie naszego życia wróci

Halina-jetel -Staram się dać o siebie: Dziękuje za miłe słowa

Makneta-Na razie chyba jeszcze nie jestem gotowa na terapię muszę jeszcze do tego chyba "dorosnąć"

Asia-Espirt - Mi może matka nie grozi tym że sama się powiesi, tylko tyn że sama się w końcu zapije. Masz rację i co robić żyć z matką która truje Cię non stop czy zacząć myśleć tylko i wyłącznie o sobie. Chociaż sama wiem że jak bym się wyprowadziła nie dawałoby mi spokoju to co się z nią tam w domu dzieje.

Jawora- Wiem, że są różne fora w interenecie na temat DDA sama częsta tam piszę. Dziękuje i pozdrawiam:)

Mamuśka73- Olej matkę to tylko tak łatwo powiedzieć jaka by nie była ale to jednak jest matka. Ja wiem również to że jeżeli ona sama nie będzie  chciała się wyleczyć to leczenie przymusowe nic jej nie da, bo raz już była. Ale jak ona pojedzie nawet na  te głupie 3 miesiące na leczenie ja mam w domu spokój mogę spokojnie spać i nie martwić się czy mi chałupy z dymem nie puści, pod moją nie obecność bo tydzień temu już mało brakowało. Jest dorosła ale nie chcę żeby skończyła tak jak jej Świętej pamięci brat który spalił się we własnym domu (również był alkoholikiem) miał tylko 40 lat całe życie było przed nim...



Dziękuję za wszystkie komentarze:) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz